Witam Cię Czytelniku

Zapraszam Cię do mojego świata....

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Nie pytam dlaczego
Bóg wiedzał co robi.
Nie pytam dlaczego
bo czym byłaby ufnosc?
nie pytam dlaczego...
wierzę,że JESTES SZCZĘSLIWY.

(*)

wtorek, 10 sierpnia 2010

czas wreszcie coś tu napisać.

Przepraszam, że tak długo milczałam. Przepraszam,że tak długo mnie tutaj nie było ,ale miałam ciężki czas.
Czas w którym pojawiały się łzy,walka, bezsilnosc,niemoc, obawy,bunt...
Bardzo brakuje mi rozmów z moim psychologiem... Mam w swoim życiu takie chwile gdzie po prostu potrzbuję tych rozmów bardzo,a innym razem znowu wydają mi się one niepotrzebne,jednak wiem,że jeszcze nie czas rezygnować ze spotkań z Nim. Nie dam rady bez Niego.. może to własnie mój Psycholog daje mi siły... nie wiem...
Ostatnio miałam bolesną kłótnię z Kims dla mnie Bardzo bliskim (znajomi wiedzą o kogo chodzi).Była na tyle bolesna,że rzuciłam telefonem...
Potem przepraszanie... kolejne słowa ,,wybacz''. Wiem,że tak nie mogę dłużej.. W końcu ile można wybaczać... Tylko że ja naprawdę staram się zapomnieć o tym co było. o tym jak trakotwał mnie były.

najgorsze jest to ,że ja wciąż boję się,że On wróci.. Mimo,że jestem z Ukochanym.. Mimo,że czuję się z Nim wspaniale.. Mimo,że Jego rodzice i siostra mnie lubią to jednak we mnie wciąż jakas cholerna obawa.. i nie wiem jak mam się jej pozbyć.
Jestem już zmęczona tą walką... tym ciągłym kłóceniem... nie mam sił dłuźej walczyć.
Boję się,że w pewnym momencie się załamię i nie będzie obok Ukochanego. Nie będzie by podać mi rękę,a ja już naprawdę nie mam sił tonąć.

poniedziałek, 19 lipca 2010

dlaczego tak jest?;-((

zabijasz moje uczucia... nawet o tym nie wiedząc.

poniedziałek, 12 lipca 2010

powiedziałeś,że sobie nie poradzę.. jak bardzo się pomyliłeś.

Pamiętasz,co powiedziałes mi jak Ci powiedziałam,że nie jestesmy razem? Że Ten Chłopak ,z którym jestem chce mnie wykorzystać...zabawić się mną jak rzeczą.. Jak bardzo się pomyliłes...Nie wiem...szkoda,ze nie widzisz mnie teraz... Jestem szczęsliwa...Ta dziewczyna,którą byłam kiedys już dawno umarła.. i może w to nie wierzysz,ale jest JEJ dobrze. Jest z Chłopakiem,który Ją kocha... Dla Którego jest gotowa skoczyć w ogień,a Ty pewnie jakbym się ,,paliła'' stałbys obojętnie i patrzył. No własnie... Wiesz co? Życzę Ci takiego cierpnienia jakie Ty mi zadawałes prze cały rok... Życzę Ci,by wszyscy się od Ciebie odrwócili... Bys musiał sam ze sobą walczyć... i oby starczyło Ci sił.

niedziela, 4 lipca 2010

piszę do Ciebie tych kilka słów.

Czas podobno leczy rany,czt moje uleczył? nie wiem... Mam wrażenie że tak,ale do końca nie jestem pewna,a ta nieswiadomosc boli i powoli zabija. Nie wiem.. cos ze mną jest nie tak.. Pewnie powiesz że się zmieniłam.. No to muszę Ci przyznać tutaj rację... Zmieniłam się... Ale nie żałuję,chociaż Ty pewnie miałbys satysfakcję jakbym się nie zmieniła.Przykro mi... Zmienił mnie ,,czas''. Obracam się w innym swiecie... Tam gdzie nie ma słowa ból, gdzie nikt mnie nie rani słowami tak jak robiłes to TY. Dla Ciebie byłam nikim.. Zabawką,którą swietnie się bawiłes,a jej łzy sprawiały Ci radosc...

Pewnie niech płacze... tak jest lepiej... Płakałam bo nie miałam sił dłużej prosic Cię bys mnie nie ranił. Płakałam bo chciałam bys mnie zauważył jako człowieka,nie jako zabawkę. Nie zauważyłes.Ale docenił to ktos kto widział jak bardzo cierpiałam. Jak przez Ciebie nie mogłam wypłynąć. Jak bardzo się bałam.Ty miałes satysfakcję. Brawo... Udało Ci się.

Musiałam to napisać... Musiałam wyrzucić z siebie ten żal,złosc, i ból. Ulżyło mi.

wtorek, 15 czerwca 2010

nie sądziłam,ze można być tak pustym

nie..nie chodzi o mnie... Zresztą nie wazne. Wazne,że zostałam bolesnie zraniona

sobota, 12 czerwca 2010

spójrz-tak nie wiele potrzeba

właściwie powinnam napisać,ze u mnie bez zmian,no ale skoro zaczęłam wczoraj o tym pisać to czas dokończyć.

I owszem- jest nadal bez zmian- nadal gorąco-uf...bardzo. Czasem chciałabym żeby było troszeczkę chłodniej,ale nie lodowato. Nie znoszę zimnego serca. Ja chcę by moje serce było ogniem- chociaż może troszeczkę przesadzam. Fakt...KOCHAM,ale żeby aż tak?. Już nawet przestałam się dołować,że Mój Ukochany chodzi do pracy a to u mnie jakaś nowość i w ogóle ostatnio nie chcę żeby mi mówił jak robi mi prezenty co mi kupuje i to też jakaś nowa nowość bo wcześniej chciałam wszystko wiedzieć,no ,ale ludzie się zmieniają ,poza tym ,,ciekawość to pierwszy stopień do piekła'',a jak wiecie ja nie mam zamiaru tam wylądować :D. (Tak na marginesie to nawet nie wyobrażam sobie siebie w piekle- ja i diabeł?). Nie ma mowy;-)).

Ok to chyba wszystko-).

CHWILO TRWAJ!!